piątek, 7 czerwca 2013

2.Wpier*ol nie? A może przytulaska?

 Była godzina około dwunastej, poszłam poszukać mistrza ponieważ trochę za długo już się włóczy. Chyba zacznę się o niego martwić. Możliwe , że zerwał umowę , ale korzyści by z tego nie miał. Właściwie zawierając z nim umowę zapomniałam zapytać o haczyk , ponieważ nie mówił o swoich korzyściach, tylko o tym , że mi pomoże... Pewnie to nic ważnego.
 Idąc po ruchliwej drodze wszędzie wisiały plakaty reklamujące test na chuunnina. Może warto obejrzeć bezwartościowe starania innych o tak bezużyteczną rzecz jak ranga... Cóż, przynajmniej się pośmieje. Najbardziej chciałabym zobaczyć jak ten wyszczekany blondas dostaje baty. Chętnie to ja bym mu przywaliła bo muszę się na kimś wyżyć. Ciekawe czy czerwonowłosy także będzie walczyć. Dziwnym trafem , okazało się że akurat Gaara idzie po drugiej stronie ulicy.
 Zaczęłam jak głupia machać do niego.
-Ohayou Gozaimasu Gaara-kun!


#######


Czemu ona , czemu ktokolwiek. Czemu nie chce się odczepić. Czemu ten babsztyl zaczął za mną łazić. Jeśli tu podejdzie, zabije ją. Zabije każdego kto będzie próbował ze mną nawiązać kontakt. To strasznie męczące, ale zrobię to dla świętego spokoju.
 Podczas gdy rozmyślałem ona już tu stała. Zaczęła coś mówić , ale nie słuchałem jej zbytnio. Wkurzała mnie. Koniec twojego życia.
 Zdjąłem grudę z pleców po czym korek się rozsypał i z grudy wyleciał piasek. 
-Odejdź z tąd , albo cię zabije.
Przestała mówić , a wyraz jej twarzy z uśmiechniętej zmienił się w podirytowany.
-Jesteś tego pewien?- powiedziała prawie śmiechem.
Bez odpowiadania jej wykonałem ruch ręki po czym piasek okrążył miejsce gdzie stała. Nie ruszała się , nie błagała o litość. włożyła ręce do kieszeni w oczekiwaniu na mój ruch. Co za bezczelność i lekkomyślność.
-Długo mam czekać?-Uniosła głowę do góry i włożyła ręce do kieszeni. Oglądała piasek który lewitował wokół niej i uśmiechała się pod nosem. To mnie rozwścieczyło zaraz ją zabiję , ona umrze. Nikt mnie nigdy nie lekceważy, jestem jinchuriki.
 Piasek otoczył jej ciało , ludzie z ulicy dawno pouciekali. Widziałem jak była już prawie przygnieciona. Byłem gotów zakończyć piaskową trumnę... Gdy nagle zauważyłem ręce... Zachodziły mnie od tyłu, te ręce zacisnęły się na moich ramionach i wtedy poczułem że ktoś się we mnie wtula. To była ona... Jakim cudem , czemu? W piasku nikogo nie było, kiedy ona to...
-Miałam w kieszeni butelkę z wodą , wystarczyło nią polać twój piasek, myślałam , że jesteś bardziej ogarnięty niż reszta.- cały czas była wesoła. Doprowadza mnie tym do szału.
-Gomenasai, nie chciałam cię urazić...- jeszcze mocniej się we mnie wtuliła i położyła głowę na moim ramieniu.
-Puść mnie idiotko!
-Hah , słodki jesteś!- Zdjęła ze mnie ręce i odeszła kilka metrów za mną.
-Spodziewaj się mnie na teście!-Wykrzyczała po czym podbiegła do zakapturzonej postaci.

~~~~~~


########


-No nareszcie, zaczęłam się martwić.
-Nie żartuj , idziemy trenować , natychmiast.- przeczesał grzywkę z wyraźną miną "mamtowdupie"
-Coś się taki niemiły nagle zrobił? Nie ważne, trenować będziemy tu , na terenie wioski bo chcę potem obejrzeć test na chuuninna.-Podskoczyłam na myśl , że będę mogła osobiście kibicować czerwonowłosemu.
-Mi to obojętnie.-Wziął mnie za rękę i zaciągnął do parku.

~~~~~~

-Potrafisz skupić chakrę w jednym miejscu?-Powiedział siedząc na pobliskiej ławce.
-Nie potrafię...-spuściłam głowę w dół.
-Trudno , będę cię musiał nauczyć, chodź tu.-Wstał i podszedł do jeziorka i ruchem ręki go ochłodził tak , że na brzegach było widać niewielkie kry.
-Nauczę cię stać na wodzie czyli także skupiać chakrę. , ale jeśli ci się nie uda , jako kara wpadniesz do wody która ma temperaturę równą -10 stopni, ale do rzeczy. Skupiać charę należy rozważnie i nie pochopnie...

**PLUSK**

-AAAAH ! RZECZYWIŚCIE ZIMNA!
-BAKA , SŁUCHAŁAŚ MNIE W OGÓLE?!
-Gomenasai , za dużo gadasz.- Popatrzałam na niego moim szczenięcym wyrazem twarzy już siedząc na brzegu. Widocznie zmiękł, chociaż nie widzę jego oczu schowanych pod grzywką. Ja uważam , że w oczach kryją się wszystkie  uczucia i tajemnice i zwykle mam rację. Dlatego moje oczy czasem się przydają, nauczyłam się oddawać fałszywe spojrzenia.
-Teraz musisz mnie uważnie posłuchać. To nie jest tak łatwe jak się może wydawać. Musisz spróbować najpierw na stałym lądzie. Skupienie to podstawa. Dojdziesz do tego sama , zaraz wracam...
-Znowu mi uciekasz ? Ehh , skupić się...
 Po dwóch godzinach udało mi się wejść cztery razy na drzewo. Czas chyba wejść na wodę.
 Zamknęłam oczy, ścisnęłam pięści i powolnym krokiem stąpałam po tafli wody. Skupienie to podstawa, dosłownie wszystkiego...
 Otworzyłam delikatnie oczy. Chłód czułam tylko pod stopami , czyli udało mi się. Myślałam , że to będzie trudniejsze. Może jednak życie kunoichi która jest w sumie beztalenciem, ponieważ nie mam żadnych wspaniałych zdolności klanowych czy rodzinnych, jest coś warte. Nie powinnam narazie spoczywać na laurach po nauczeniu się jednej setnej tego czego powinnam się nauczyć. Póki co , muszę czekać , ponieważ nie znam dalszych instrukcji.Było by miło , gdyby mistrz mi powiedział chociaż kilka bezsensownych słów takich jak "super sobie poradziłaś Hikari, kiedyś będziesz wielka". Zawsze lubiłam być chwalona , nawet jeśli to było kłamstwo lub sarkazm. Zawsze w głowie układałam sobie słowa tak , aby wyszły tak jak ja chcę. Troszkę tęsknie za tymi czasami gdy Okasan gratulowała i chwaliła mnie mnie nawet za bezsensowne , niekreatywne i brzydkie lalki z gałęzi. Teraz gdy o nich myślę wydają mi się szpetne. To było moje ulubione zajęcie w dzieciństwie, robienie lalek i "szpanowanie" nimi.
 Pochodziłam jeszcze w kółko po jeziorku , wyławiałam liście. Baka , po co zamrażał wodę... Lubie chłód ale nie w takim stopniu...
 Po moich dłuugich rozmyślaniach , chodzeniu w kółko po jeziorze , liczeniu liści , w końcu raczył się zjawić.
-Jestem.-Warknął i rzucił przede mną papierową torbę z pachnącą zawartością.
-Co to takiego?- Wolałam nie otwierać , bo widać , że ma zły humor.
-Nauczyłaś się skupiać chakrę?-powiedział tonem jakby go to nie obchodziło, ale pyta , bo musi.
-Tak , pokazać ci?- Uśmiechnęłam się , naprawdę chciałam by to zobaczył.
-Nie ma takiej potrzeby , wierze ci na słowo ,  teraz następna część treningu.










Otworzyłam papierową torbę w której były trzy ryżowe kulki i puszka z wodą mineralną. Byłam strasznie głodna , więc od razu zaczęłam jeść
-Teraz musisz mnie  uważnie posłuchać.-usiadł przede mną na trawę po czym pokazał abym też tak zrobiła.
-Zacznę od tego , jak wygląda twoja moc "w środku" , to znaczy: w twoim ciele. To jutsu jest o tyle inne od wszystkich innych, ponieważ prawie nie korzysta z chakry. Ta moc opiera się głównie na żelazie zawartym w twojej krwi. Dzięki niemu  można utwardzić substancje z której wytwarzasz broń w dłoni. Czyli jeżeli masz niedobór żelaza we krwi nie tylko będziesz osłabiona , ale przywołane przez ciebie bronie będą zwykłą galaretą. Im więcej będziesz miała żelaza tym lepszej jakości będą. Chakra jest potrzebna tylko do pobudzenia pieczęci; wykorzystujesz ją w minimalnych ilościach. Braki we krwi najlepiej uzupełniać inną krwią. Będziesz wysysać krew z ludzi.
-Czyli będę wampirem?- Zapytałam z ustami wypchanymi ryżem
-Tak jakby , ale w inny sposób. Narazie nie będziesz potrzebowała tak dużych zasobów żelaza, wystarczy , że będziesz jeść ryby. Teraz zabieramy się za tworzenie prymitywnej broni.
-Hai.- Wstałam , otrzepałam ubranie z kawałków ryżowej kulki i udałam się za senseiem.



~~~~~~



Minęło chyba z osiem czy dziesięć godzin. Już nie wiem ile... Jestem zmęczona... Nie mam już ani grama żelaza w swoim ciele. Chce spać...
Leżałam na ziemi i powoli zamykałam oczy. Była noc lub wieczór, w każdym razie było ciemno. park o tej porze był mroczny, ciemny, zimny. Sensei już dawno znikł.
 Obok mnie leżała sterta sztylecików , szczerbatych kunai i kilka nieokreślonych metalowych przedmiotów. Chyba zasnę tu na ziemi, w końcu chłód to mój przyjaciel , a ta noc była wyjątkowo chłodna.
 Już widziałam kolorowe kropki tańczące pod powiekami, gdy nagle ktoś mnie podniósł i niósł przez krzaki. Nie miałam siły otworzyć oczu. W pewnej chwili gałąź drapnęła mnie w czoło i czułam spływającą kropelkę krwi.
-Gomenasai.- Nieznany mi głos powiedział w pośpiechu.
 Czułam , że raczej nie chce zrobić mi coś złego. Tylko z jakiej okazji ktoś bezinteresownie chce mi pomóc...
 W końcu zatrzymał się , otworzył drzwi, przeszedł kilka kroków, położył mnie na czymś miękkim i odszedł zamykając za sobą drzwi. Zasnęłam. Nie miałam już sił uciekać bądź się bronić. Na wszelki wypadek chwiejną ręką wyjęłam z kieszeni sztylecik który stworzyłam wcześniej i położyłam go pod materac lub jakiś koc na którym leżałam.



~~~~~~



 Obudził mnie dziewczęcy pisk. Wstałam , otworzyłam oczy i okazało się , że jestem w jakimś pokoiku gdzie leżało jakieś 10 materacy z porozrzucanymi kocami. Kolejny pisk i tupanie po drewnianej podłodze.  Otwierając drzwi wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Uważaj jak leziesz!-Wykrzyczał i popchnął mnie w bok. Gdy padałam na ziemię robilo się coraz głośniej. Pełno dzieci biegało po korytarzach. Wstałam z podłogi, otrzepałam się z brudu i wyszłam na korytarz w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytanie:"Gdzie ja do cholery jestem?".
 Otworzyłam lekko drzwi które różniły się od innych. W środku były dwie osoby, mężczyzna w masce i umięśniony facet.
-I jak poszło?-zapytał łysy paker klepiąc się po czubku głowy.
-Znakomicie, dziewczynka została pomyślnie przetransportowana.-Uchylił się mężczyzna w masce.
-A jak to się stało, że ona tam leżała?-Łysol zaczął kręcić sobie wąsy.
-Dokładnie nie wiem , ale jako członek ANBU mam za zadanie obserwować przyjezdnych, a zwłaszcza w tym czasie. Obserwując jej trening postanowiłem , że ją na chwilę opuszczę , ponieważ nie stanowiła zagrożenia. Gdy wróciłem leżała w bezruchu. Nikogo przy niej nie było od samego jej przybycia.-Zamaskowany znów lekko się ukłonił.
-Rozumiem, dlatego przyprowadziłeś ją do naszego sierocińca?
-Hai , myślę , że tu będzie bezpieczna. Po południu przyjdę znowu , aby ustalić jej tożsamość i odesłać ją do odpowiedniej wioski.-Mężczyzna w masce zniknął , a łysy dalej usiadł na krześle, które się pod nim ugięło.

 Tylko tego brakowało ; żeby mnie zamknęli. Czas na interwencje Mistrza.
 Próbowałam pobudzać pieczęć chakrą, wołałam go w myślach, czekałam, i nic, Nie zjawił się , baka!
Czy on musi być zawsze czymś zajęty w chwili go go potrzebuje?!...

Co robić? Gdzie mam iść? Może powinnam uciekać? Zabić?
 Przypomniałam sobie o sztyleciku który jest pod materacem. Chociaż może spróbuje to dyplomatycznie rozwiązać.

 Przeszłam przez trzy piętra w poszukiwaniu wyjścia. Z każdym schodkiem w dół stawało się coraz głośniej. Krzyki, odgłosy pękanych zabawek i rwanie włosów dziewczynom było słychać na całym dolnym piętrze. Wszędzie latały buty i odłamki plastiku.

Cel: Przejść przez korytarz cało i znaleźć wyjście.

Wszystkie drzwi były takie same , każda klamka i położenie. Oby tu w ogóle było wyjście...
 Zajrzałam do pierwszych drzwi. Było w nich mnóstwo dzieci i jeden dorosły związany i pomalowany farbą na niebiesko. Następne drzwi.
-Łazienka.
Następne drzwi.
-Stołówka
Na tym się chyba zatrzymam , ponieważ umieram z głodu.
 W kuchni było pusto, tym lepiej dla mnie. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam bardzo duży zapas jogórtów , brzoskwiń i jedna mała  puszka z zupą błyskawiczną.  Wyciągnęłam worek z szufladki i spakowałam sobie trochę jogurtów. Nie przepadam za brzoskwiniami, to przez ten ich włochaty wygląd i konsystencja.
 Wrzuciłam jeszcze puszkę z zupą, zawiązałam worek i udałam się na ponowne poszukiwania



~~~~~~



Jak się okazało , wyjście było w piwnicy co jest kompletnym debilizmem. z ich strony. Aktualnie czuję się jak złodziej: wchodzę , biorę , wychodzę. Pff , zasłużyli. Trzeba mnie było zostawić , poradziłabym sobie.
 Eto... W tym wszystkim niepokoi mnie jedna myśl... Dlaczego zamaskowany twierdził , że nikogo przy mnie nie było? Dopiero pod koniec treningu sensei zniknął w pieczęci. Być może takie procedury. Choć w sumie dziwne było i to , że mistrz nie odpowiadał na moje wezwania. Eh... Samotność jest okrutna. Gadam w myślach sama do siebie.









 Gdy byłam już daleko od tamtego  miejsca usiadłam na ławeczce na której niedawno spotkałam Gaarę.
 Podziwiając górę z twarzami wzięłam się za jedzenie jogurtów.
 Ile ja bym dała, żeby Gaara tu siedział i ze mną pogadał. Może znowu byśmy się pobawili z usiłowanie zabójstwa... Eh , samotność tak bardzo boli...


~~~~~~
Nota beznadziejna , ale musi być jakoś beznadziejnie. Za to w następnej nocie rozpocznie się test (nareszcie) I będzie bardzo dużo ciekawości. Dlaczego? Wszyscy lubią wątki miłosne a będzie ich dosyć sporo w następnej.
 Nie pytajcie o co chodzi z tymi memami, tak mi się rypło na czaszce xD.
Obrazek rysowałam na kartce , więc ch*jowo wyszedł. Nawet mi się nie chciało kolorować. Leń ze mnie. Hejty prosz .3.

~Suzuko Toyama