piątek, 7 czerwca 2013

2.Wpier*ol nie? A może przytulaska?

 Była godzina około dwunastej, poszłam poszukać mistrza ponieważ trochę za długo już się włóczy. Chyba zacznę się o niego martwić. Możliwe , że zerwał umowę , ale korzyści by z tego nie miał. Właściwie zawierając z nim umowę zapomniałam zapytać o haczyk , ponieważ nie mówił o swoich korzyściach, tylko o tym , że mi pomoże... Pewnie to nic ważnego.
 Idąc po ruchliwej drodze wszędzie wisiały plakaty reklamujące test na chuunnina. Może warto obejrzeć bezwartościowe starania innych o tak bezużyteczną rzecz jak ranga... Cóż, przynajmniej się pośmieje. Najbardziej chciałabym zobaczyć jak ten wyszczekany blondas dostaje baty. Chętnie to ja bym mu przywaliła bo muszę się na kimś wyżyć. Ciekawe czy czerwonowłosy także będzie walczyć. Dziwnym trafem , okazało się że akurat Gaara idzie po drugiej stronie ulicy.
 Zaczęłam jak głupia machać do niego.
-Ohayou Gozaimasu Gaara-kun!


#######


Czemu ona , czemu ktokolwiek. Czemu nie chce się odczepić. Czemu ten babsztyl zaczął za mną łazić. Jeśli tu podejdzie, zabije ją. Zabije każdego kto będzie próbował ze mną nawiązać kontakt. To strasznie męczące, ale zrobię to dla świętego spokoju.
 Podczas gdy rozmyślałem ona już tu stała. Zaczęła coś mówić , ale nie słuchałem jej zbytnio. Wkurzała mnie. Koniec twojego życia.
 Zdjąłem grudę z pleców po czym korek się rozsypał i z grudy wyleciał piasek. 
-Odejdź z tąd , albo cię zabije.
Przestała mówić , a wyraz jej twarzy z uśmiechniętej zmienił się w podirytowany.
-Jesteś tego pewien?- powiedziała prawie śmiechem.
Bez odpowiadania jej wykonałem ruch ręki po czym piasek okrążył miejsce gdzie stała. Nie ruszała się , nie błagała o litość. włożyła ręce do kieszeni w oczekiwaniu na mój ruch. Co za bezczelność i lekkomyślność.
-Długo mam czekać?-Uniosła głowę do góry i włożyła ręce do kieszeni. Oglądała piasek który lewitował wokół niej i uśmiechała się pod nosem. To mnie rozwścieczyło zaraz ją zabiję , ona umrze. Nikt mnie nigdy nie lekceważy, jestem jinchuriki.
 Piasek otoczył jej ciało , ludzie z ulicy dawno pouciekali. Widziałem jak była już prawie przygnieciona. Byłem gotów zakończyć piaskową trumnę... Gdy nagle zauważyłem ręce... Zachodziły mnie od tyłu, te ręce zacisnęły się na moich ramionach i wtedy poczułem że ktoś się we mnie wtula. To była ona... Jakim cudem , czemu? W piasku nikogo nie było, kiedy ona to...
-Miałam w kieszeni butelkę z wodą , wystarczyło nią polać twój piasek, myślałam , że jesteś bardziej ogarnięty niż reszta.- cały czas była wesoła. Doprowadza mnie tym do szału.
-Gomenasai, nie chciałam cię urazić...- jeszcze mocniej się we mnie wtuliła i położyła głowę na moim ramieniu.
-Puść mnie idiotko!
-Hah , słodki jesteś!- Zdjęła ze mnie ręce i odeszła kilka metrów za mną.
-Spodziewaj się mnie na teście!-Wykrzyczała po czym podbiegła do zakapturzonej postaci.

~~~~~~


########


-No nareszcie, zaczęłam się martwić.
-Nie żartuj , idziemy trenować , natychmiast.- przeczesał grzywkę z wyraźną miną "mamtowdupie"
-Coś się taki niemiły nagle zrobił? Nie ważne, trenować będziemy tu , na terenie wioski bo chcę potem obejrzeć test na chuuninna.-Podskoczyłam na myśl , że będę mogła osobiście kibicować czerwonowłosemu.
-Mi to obojętnie.-Wziął mnie za rękę i zaciągnął do parku.

~~~~~~

-Potrafisz skupić chakrę w jednym miejscu?-Powiedział siedząc na pobliskiej ławce.
-Nie potrafię...-spuściłam głowę w dół.
-Trudno , będę cię musiał nauczyć, chodź tu.-Wstał i podszedł do jeziorka i ruchem ręki go ochłodził tak , że na brzegach było widać niewielkie kry.
-Nauczę cię stać na wodzie czyli także skupiać chakrę. , ale jeśli ci się nie uda , jako kara wpadniesz do wody która ma temperaturę równą -10 stopni, ale do rzeczy. Skupiać charę należy rozważnie i nie pochopnie...

**PLUSK**

-AAAAH ! RZECZYWIŚCIE ZIMNA!
-BAKA , SŁUCHAŁAŚ MNIE W OGÓLE?!
-Gomenasai , za dużo gadasz.- Popatrzałam na niego moim szczenięcym wyrazem twarzy już siedząc na brzegu. Widocznie zmiękł, chociaż nie widzę jego oczu schowanych pod grzywką. Ja uważam , że w oczach kryją się wszystkie  uczucia i tajemnice i zwykle mam rację. Dlatego moje oczy czasem się przydają, nauczyłam się oddawać fałszywe spojrzenia.
-Teraz musisz mnie uważnie posłuchać. To nie jest tak łatwe jak się może wydawać. Musisz spróbować najpierw na stałym lądzie. Skupienie to podstawa. Dojdziesz do tego sama , zaraz wracam...
-Znowu mi uciekasz ? Ehh , skupić się...
 Po dwóch godzinach udało mi się wejść cztery razy na drzewo. Czas chyba wejść na wodę.
 Zamknęłam oczy, ścisnęłam pięści i powolnym krokiem stąpałam po tafli wody. Skupienie to podstawa, dosłownie wszystkiego...
 Otworzyłam delikatnie oczy. Chłód czułam tylko pod stopami , czyli udało mi się. Myślałam , że to będzie trudniejsze. Może jednak życie kunoichi która jest w sumie beztalenciem, ponieważ nie mam żadnych wspaniałych zdolności klanowych czy rodzinnych, jest coś warte. Nie powinnam narazie spoczywać na laurach po nauczeniu się jednej setnej tego czego powinnam się nauczyć. Póki co , muszę czekać , ponieważ nie znam dalszych instrukcji.Było by miło , gdyby mistrz mi powiedział chociaż kilka bezsensownych słów takich jak "super sobie poradziłaś Hikari, kiedyś będziesz wielka". Zawsze lubiłam być chwalona , nawet jeśli to było kłamstwo lub sarkazm. Zawsze w głowie układałam sobie słowa tak , aby wyszły tak jak ja chcę. Troszkę tęsknie za tymi czasami gdy Okasan gratulowała i chwaliła mnie mnie nawet za bezsensowne , niekreatywne i brzydkie lalki z gałęzi. Teraz gdy o nich myślę wydają mi się szpetne. To było moje ulubione zajęcie w dzieciństwie, robienie lalek i "szpanowanie" nimi.
 Pochodziłam jeszcze w kółko po jeziorku , wyławiałam liście. Baka , po co zamrażał wodę... Lubie chłód ale nie w takim stopniu...
 Po moich dłuugich rozmyślaniach , chodzeniu w kółko po jeziorze , liczeniu liści , w końcu raczył się zjawić.
-Jestem.-Warknął i rzucił przede mną papierową torbę z pachnącą zawartością.
-Co to takiego?- Wolałam nie otwierać , bo widać , że ma zły humor.
-Nauczyłaś się skupiać chakrę?-powiedział tonem jakby go to nie obchodziło, ale pyta , bo musi.
-Tak , pokazać ci?- Uśmiechnęłam się , naprawdę chciałam by to zobaczył.
-Nie ma takiej potrzeby , wierze ci na słowo ,  teraz następna część treningu.










Otworzyłam papierową torbę w której były trzy ryżowe kulki i puszka z wodą mineralną. Byłam strasznie głodna , więc od razu zaczęłam jeść
-Teraz musisz mnie  uważnie posłuchać.-usiadł przede mną na trawę po czym pokazał abym też tak zrobiła.
-Zacznę od tego , jak wygląda twoja moc "w środku" , to znaczy: w twoim ciele. To jutsu jest o tyle inne od wszystkich innych, ponieważ prawie nie korzysta z chakry. Ta moc opiera się głównie na żelazie zawartym w twojej krwi. Dzięki niemu  można utwardzić substancje z której wytwarzasz broń w dłoni. Czyli jeżeli masz niedobór żelaza we krwi nie tylko będziesz osłabiona , ale przywołane przez ciebie bronie będą zwykłą galaretą. Im więcej będziesz miała żelaza tym lepszej jakości będą. Chakra jest potrzebna tylko do pobudzenia pieczęci; wykorzystujesz ją w minimalnych ilościach. Braki we krwi najlepiej uzupełniać inną krwią. Będziesz wysysać krew z ludzi.
-Czyli będę wampirem?- Zapytałam z ustami wypchanymi ryżem
-Tak jakby , ale w inny sposób. Narazie nie będziesz potrzebowała tak dużych zasobów żelaza, wystarczy , że będziesz jeść ryby. Teraz zabieramy się za tworzenie prymitywnej broni.
-Hai.- Wstałam , otrzepałam ubranie z kawałków ryżowej kulki i udałam się za senseiem.



~~~~~~



Minęło chyba z osiem czy dziesięć godzin. Już nie wiem ile... Jestem zmęczona... Nie mam już ani grama żelaza w swoim ciele. Chce spać...
Leżałam na ziemi i powoli zamykałam oczy. Była noc lub wieczór, w każdym razie było ciemno. park o tej porze był mroczny, ciemny, zimny. Sensei już dawno znikł.
 Obok mnie leżała sterta sztylecików , szczerbatych kunai i kilka nieokreślonych metalowych przedmiotów. Chyba zasnę tu na ziemi, w końcu chłód to mój przyjaciel , a ta noc była wyjątkowo chłodna.
 Już widziałam kolorowe kropki tańczące pod powiekami, gdy nagle ktoś mnie podniósł i niósł przez krzaki. Nie miałam siły otworzyć oczu. W pewnej chwili gałąź drapnęła mnie w czoło i czułam spływającą kropelkę krwi.
-Gomenasai.- Nieznany mi głos powiedział w pośpiechu.
 Czułam , że raczej nie chce zrobić mi coś złego. Tylko z jakiej okazji ktoś bezinteresownie chce mi pomóc...
 W końcu zatrzymał się , otworzył drzwi, przeszedł kilka kroków, położył mnie na czymś miękkim i odszedł zamykając za sobą drzwi. Zasnęłam. Nie miałam już sił uciekać bądź się bronić. Na wszelki wypadek chwiejną ręką wyjęłam z kieszeni sztylecik który stworzyłam wcześniej i położyłam go pod materac lub jakiś koc na którym leżałam.



~~~~~~



 Obudził mnie dziewczęcy pisk. Wstałam , otworzyłam oczy i okazało się , że jestem w jakimś pokoiku gdzie leżało jakieś 10 materacy z porozrzucanymi kocami. Kolejny pisk i tupanie po drewnianej podłodze.  Otwierając drzwi wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Uważaj jak leziesz!-Wykrzyczał i popchnął mnie w bok. Gdy padałam na ziemię robilo się coraz głośniej. Pełno dzieci biegało po korytarzach. Wstałam z podłogi, otrzepałam się z brudu i wyszłam na korytarz w poszukiwaniu odpowiedzi na moje pytanie:"Gdzie ja do cholery jestem?".
 Otworzyłam lekko drzwi które różniły się od innych. W środku były dwie osoby, mężczyzna w masce i umięśniony facet.
-I jak poszło?-zapytał łysy paker klepiąc się po czubku głowy.
-Znakomicie, dziewczynka została pomyślnie przetransportowana.-Uchylił się mężczyzna w masce.
-A jak to się stało, że ona tam leżała?-Łysol zaczął kręcić sobie wąsy.
-Dokładnie nie wiem , ale jako członek ANBU mam za zadanie obserwować przyjezdnych, a zwłaszcza w tym czasie. Obserwując jej trening postanowiłem , że ją na chwilę opuszczę , ponieważ nie stanowiła zagrożenia. Gdy wróciłem leżała w bezruchu. Nikogo przy niej nie było od samego jej przybycia.-Zamaskowany znów lekko się ukłonił.
-Rozumiem, dlatego przyprowadziłeś ją do naszego sierocińca?
-Hai , myślę , że tu będzie bezpieczna. Po południu przyjdę znowu , aby ustalić jej tożsamość i odesłać ją do odpowiedniej wioski.-Mężczyzna w masce zniknął , a łysy dalej usiadł na krześle, które się pod nim ugięło.

 Tylko tego brakowało ; żeby mnie zamknęli. Czas na interwencje Mistrza.
 Próbowałam pobudzać pieczęć chakrą, wołałam go w myślach, czekałam, i nic, Nie zjawił się , baka!
Czy on musi być zawsze czymś zajęty w chwili go go potrzebuje?!...

Co robić? Gdzie mam iść? Może powinnam uciekać? Zabić?
 Przypomniałam sobie o sztyleciku który jest pod materacem. Chociaż może spróbuje to dyplomatycznie rozwiązać.

 Przeszłam przez trzy piętra w poszukiwaniu wyjścia. Z każdym schodkiem w dół stawało się coraz głośniej. Krzyki, odgłosy pękanych zabawek i rwanie włosów dziewczynom było słychać na całym dolnym piętrze. Wszędzie latały buty i odłamki plastiku.

Cel: Przejść przez korytarz cało i znaleźć wyjście.

Wszystkie drzwi były takie same , każda klamka i położenie. Oby tu w ogóle było wyjście...
 Zajrzałam do pierwszych drzwi. Było w nich mnóstwo dzieci i jeden dorosły związany i pomalowany farbą na niebiesko. Następne drzwi.
-Łazienka.
Następne drzwi.
-Stołówka
Na tym się chyba zatrzymam , ponieważ umieram z głodu.
 W kuchni było pusto, tym lepiej dla mnie. Otworzyłam lodówkę i zobaczyłam bardzo duży zapas jogórtów , brzoskwiń i jedna mała  puszka z zupą błyskawiczną.  Wyciągnęłam worek z szufladki i spakowałam sobie trochę jogurtów. Nie przepadam za brzoskwiniami, to przez ten ich włochaty wygląd i konsystencja.
 Wrzuciłam jeszcze puszkę z zupą, zawiązałam worek i udałam się na ponowne poszukiwania



~~~~~~



Jak się okazało , wyjście było w piwnicy co jest kompletnym debilizmem. z ich strony. Aktualnie czuję się jak złodziej: wchodzę , biorę , wychodzę. Pff , zasłużyli. Trzeba mnie było zostawić , poradziłabym sobie.
 Eto... W tym wszystkim niepokoi mnie jedna myśl... Dlaczego zamaskowany twierdził , że nikogo przy mnie nie było? Dopiero pod koniec treningu sensei zniknął w pieczęci. Być może takie procedury. Choć w sumie dziwne było i to , że mistrz nie odpowiadał na moje wezwania. Eh... Samotność jest okrutna. Gadam w myślach sama do siebie.









 Gdy byłam już daleko od tamtego  miejsca usiadłam na ławeczce na której niedawno spotkałam Gaarę.
 Podziwiając górę z twarzami wzięłam się za jedzenie jogurtów.
 Ile ja bym dała, żeby Gaara tu siedział i ze mną pogadał. Może znowu byśmy się pobawili z usiłowanie zabójstwa... Eh , samotność tak bardzo boli...


~~~~~~
Nota beznadziejna , ale musi być jakoś beznadziejnie. Za to w następnej nocie rozpocznie się test (nareszcie) I będzie bardzo dużo ciekawości. Dlaczego? Wszyscy lubią wątki miłosne a będzie ich dosyć sporo w następnej.
 Nie pytajcie o co chodzi z tymi memami, tak mi się rypło na czaszce xD.
Obrazek rysowałam na kartce , więc ch*jowo wyszedł. Nawet mi się nie chciało kolorować. Leń ze mnie. Hejty prosz .3.

~Suzuko Toyama

wtorek, 2 kwietnia 2013

1. Zamknięty w sobie wrażliwy romantyk


-Zanim zaczniemy trening muszę coś załatwić w pewnej wiosce, więc nie mam narazie czasu ,aby cię wytrenować. Spójż teraz na moją rękę.-Jego dłoń zmieniła się w wielki tasak ze złota i czerwonych jak krew rubinów które były umieszczone wokół miejsca gdzie zaczynała się jego broń.
-Tak to działa. Potem zdradzę ci szczegóły , ruszajmy.- Powiedział po czym anulował jutsu. Ruszył pierwszy ,a ja udałam się za nim w stronę "pewnej wioski". Nie bardzo interesowały mnie jego sprawy, chciałam po prostu już potrafić się bronić... i co najważniejsze innych też. Mistrza spotkałam po raz pierwszy gdy wstawił się za mną przy torturach psychicznych które mi zgotowali moi koledzy z klasy. Niestety los tak chciał , że urodziłam się z nienaturalnie wielkimi, żółtymi oczami, które według wszystkich są szpetne i przerażające. Wiem jak to jest być wyrzutkiem wśród rówieśników. Plus jest taki, że gdyby nie ci wszyscy ludzie nigdy bym nie nabrała pewności siebie. Tak to właśnie jest w życiu , że jedni mają gorzej , a drudzy lepiej. Moi rodzice to wspaniali ludzie, tylko trochę zagubieni i gdyby nie ja nigdy by się nie smucili tak bardzo. Byłam dla nich ciężarem , mój ojciec zaciągał długi u lichwiarzy ponieważ czasem nie mieliśmy z mamą nawet na czerstwą kromkę chleba. Pewnymi chwilami mama wyżywała się na mnie fizycznie, ale nie złościłam się na nią za to , ponieważ bardziej mi jej było żal. Zaczęło być coraz ciężej i nie radziliśmy sobie z tym ciężarem, dlatego postanowiłam odejść. Kiedyś do nich wrócę i dam im wszystko czego będą chcieli. Po odejściu moim celem było zamieszkać w Wiosce Żelaza ze względu na to , że bardzo lubię śnieg i chłód. Mogłabym godzinami oglądać tańczące płatki śniegu niesione przez czasem to porywczy , czasem delikatny wiatr. Już taka jestem i cieszę się, że dane mi było życie , szkoda tylko , że takie ciężkie.
Gdy wyszliśmy z lasu przed nami stała wielka brama , a za nią niej bardzo ruchliwa i żywa wioska.
-Jesteśmy na miejscu. Załatwię pewną sprawę i wrócę spowrotem do pieczęci na twojej ręce. Wtedy pokaże ci twoje nowe jutsu. W tym czasie idź pozwiedzaj wioskę.-Wcisnął mi w rękę portfel i odszedł. W środku było dosyć sporo monet. Wrzuciłam portfelik do kieszeni i odeszłam w stronę budki z napisem "Ichiraku Ramen".
-Proszę bardzo, ramen dla panienki!-Cholera, nienawidzę gdy ktoś mnie tak nazywa, mógł po prostu ominąć te dwa ostatnie słowa.
-Arigato-Przełamałam pałeczki i zabrałam się do jedzenia.
-Słyszałam, że już niedługo odbędzie się test na chuuninna!-Powiedziała jakaś wrzaskliwa dziewczyna za mną.
-Na pewno wygram wszystkie konkurencje , dattebayo!
-Naruto! Nie bądź taki pewny siebie bo to może się obrócić przeciwko tobie!-Znów ta sama dziewczyna odpowiedziała chłopakowi o imieniu "Naruto". Mało mnie obchodzi test na jakiegoś tam chuuninna. Te ich wrzaski powoli zaczęły mnie denerwować.
-Hmpf... Nie licz na to że kogoś pokonasz...-Pojawił się nowy chłopak.
-Sasuke! Zamknij jape! Zobaczysz ,że zostanę chuuninnem!-Ghrr.. Głowa mnie już boli od tych ich publicznych konwersacji. Położyłam na ladę kilka monet i odeszłam w swoją stronę. W ogóle nie zdziwił mnie fakt , że patrzyli na mnie jak na jakieś monstrum z wielkimi żółtymi oczyskami , ale jednego z nich bardziej interesowała prawie pełna miska ramenu którą zostawiłam.
~~~~~~
Podeszłam do ławki oświetlanej przez pojedyncza lampę. Ławka była zwrócona w stronę góry z czterema głowami. Nawet zaciekawił mnie ich widok, a najbardziej ostatnia postać. Chyba gdzieś już go widziałam na jakimś zdjęciu w gazecie. Podobno zapieczętował jakąś ogoniastą bestie w swoim dziecku i tym samym ocalił wioskę. Dosyć interesująca historia, ciekawe czy ten dzieciak jeszcze żyje. Pewnie jest potężny i tak wielbiony że odwiedza wszystkie wioski i jest uważany za prawie boga. Nie to co ja , odrzucona przez szpetność i inność. Tylko przez jeden detal. Cholerne życie bawi się naszym istnieniem jak chce.

Po drodze przeszło trzech ludzi , mniej więcej w moim wieku. Dwójka z nich- dziewczyna i chłopak (tak naprawdę ciężko określić płeć tego czegoś przez tą tapetę na twarzy) rozmawiali sobie i od czasu do czasu się uśmiechali. Za nimi szedł przygnębiony chłopak. Spojrzałam na niego i zobaczyłam nie tylko smutek, ale i chęć niepohamowanego mordu co było widać i czuć z daleka. Chłopak nie patrzał na nikogo, miał wzrok skierowany w ziemię. Ciekawe czy także jest odrzutkiem, może bym się z nim dogadała? Może nawet zaprzyjaźniła? Chwila! To bez sensu , o czym ja myślę. Nigdy nie będę miała przyjaciół ze względu na moje pyskówki. Nawet wątpię  że chciałby gadać z kimś kto wygląda jak dwie wielkie cytryny zamiast oczu. Baka...
~~~~~~
Po obejrzeniu wszystkich ciekawych miejsc w tej wiosce zaczęło mnie zastanawiać gdzie Mistrz tak długo przebywa.
-Ooi ! Popatrz ta dziewczyna ma oczy jak cytryny!-Wykrzyczało całą przeponą jakieś ośmio , może dziewięcioletnie dziecko i zaczeło wskazywać na mnie palcami zerkając co chwila na swojego kolegę. Już jestem przyzwyczajona, ale trochę mnie to trapi. Nie ma co się wściekać, dzieci niech się śmieją , w końcu dorosną. W sumie , ja nie powinnam się wypowiadać na temat kto zachowuje się doroślej bo sama mam dopiero 12 lat.
 Dwóch chłopców postanowiło odejść , ponieważ nie zobaczyli u mnie jakiegokolwiek zainteresowania ich obelgami. Za pięć minut ujrzałam tych samych ludzi co byli pod budką z ramenem. Chłopak o imieniu Naruto był ubrany w pomarańczowy dres i ciągle się szczerzył do różowowłosej dziewczyny która ciągle wymachiwała pięścią przed jego twarzą. Miała bardzo długie i piękne włosy, zupełnie jej wygląd nie pasował do wybuchowego charakteru. Za nimi szedł czarnowłosy , legendarny Uchiha. Chyba wszyscy znają jego historie.
Nagle chłopak w dresie i wybuchowa dziewczyna zatrzymali się i zaczęli coś szeptać zerkając na mnie. Chętnie bym im powiedziała kilka brzydkich słów żeby nie myśleli sobie , że nic nie widzę.  Nagle obydwoje zaczęli iść w moją stronę.
-Ohayo ! Jak masz na imię  Nigdy cię tu nie widziałem więc pewnie jesteś z innej wioski.-odezwał się blondyn i wyciągnął w moją stronę rękę.
-Nie interesuj się dresiarzu.-Odpowiedziałam bez żadnych emocji.
Chłopak opuścił rękę i trochę się speszył.
-Chcieliśmy się tylko przywitać, wolimy wiedzieć z kim możemy mieć szanse walczyć.- Blondyn złapał się obiema rękoma za tył głowy i skwasił minę.
-Z jakiej jesteś wioski i gdzie twoja drużyna?-Zapytała różowowłosa rozglądając się dookoła.
-Nie pochodzę z konkretnej wioski i nie mam drużyny.
- W takim razie nie wpuszczą cię na test!- Krzyknął blondyn w dresie.
-Chodzi wam o test na chuuninna? Ja nie w tej sprawie tu przybyłam.
-A w jakiej? - Zapytali obydwoje zaciekawieni nachylając się do mnie , ponieważ byłam nieco niższa.
-Ja wiem po co i to mi wystarczy. Nie muszę się zwierzać nieznajomym.
-A no tak! Mam na imię Uzumaki Naruto!
-Ja jestem Haruno Sakura.
-A tamten ponurak to Uchiha Sasuke!- powiedział blondyn wskazując palcem na czarnowłosego. Uchiha nawet nie obrócił głowy w jego stronę.
-Sasuke draniu przywitaj się!- Blondyn zmienił wyraz twarzy ze skwaszonej w nieco zdenerwowaną.
-Ta ... Cześć.- Chłopak nawet nie mrugnął. Blondyna doprowadzało do wściekłości to , że czarnowłosy posiadacz sharingana miał na niego wyjebane.
-Dobra bucu , jak spotkamy się na polu bitwy to może oprzytomniejesz!
-Naruto imbecylu , nie odzywaj się tak do Sasuke!
-DOSYĆ TEGO ! WYPIERDALAĆ MI STĄD- Już bez jakiegokolwiek pohamowania wykrzyczałam to co mi leżało na duszy. Obydwoje spojrzeli mi głęboko w moje rozwścieczone oczy i postanowili , że zrobią co każe. Pobiegli sprintem między domy , a czarnowłosy podążał za nimi tak samo jak wcześniej , czyli bez jakiegokolwiek zainteresowania tym , co się wokół niego dzieje. Nareszcie chwila spokoju. Położyłam się na ławce , ale nie miałam zamiaru spać. Nadal muszę czekać na Mistrza.

~~~~~~

W końcu wstało słońce. Kocham poranki, zawsze oznaczały coś nowego. Podniosłam się do postawy siedzącej i dopiero wtedy zauważyłam , że obok na ławce siedzi ten sam chłopak , którego widziałam na drodze z dwójką innych ludzi. Był tak samo smutny i pogrążony w swoich myślach. Postanowiłam , że się przywitam. Po co? Z czystej ciekawości czy naprawdę ma ochotę kogoś zabić czy tylko daje o sobie takie wrażenie.
-K-Konnichiwa...-Wybełkotałam wystarczająco głośno aby było mnie słychać.
-....-Nic się nie odezwał, nawet na mnie nie zwrócił uwagi. Mówiłam zbyt cicho?
-Ooi ! Ohayo !-Tym razem prawie krzyczałam
-O-h-a-i-o!-Teraz mu to przeliterowałam. Może jest jakiś nierozumny , albo w ogóle nie gada po japońsku?
-Cicho bądź gówniaro.
-Ej ! Ja jestem dla ciebie miła! Tak ogółem to nie widziałam żebyś tu przychodził a cały czas tu byłam.
-Siedzę w tym samym miejscu od wieczora.-Niemożliwe , jest aż tak niezauważalny?
-Jak ci na imię ?-Powiedziałam chyba zbyt entuzjastycznie , ponieważ zmarszczył czoło.
-Pytając o imię inną osobę najpierw sama się przedstaw.
-Ach no tak , Gome , nazywam się Seinaru Hikari.
-Sabaku No Gaara.
-Gaara? Tak jak ten bóg wojny?-Chłopak pokiwał głową na tak i zapadła niezręczna cisza.
-W jakim celu przybyłeś do tej wioski?-Powiedziałam coś żeby zaprzestać ciszy.
-Ja wiem po co i to mi wystarcza. Nie muszę się zwierzać nieznajomej.
Cholera, niedawno ja to powiedziałam do tego upierdliwego dresa i różowowłosej dziewczyny ze wścieklizną... To znaczy , że ja dla niego w tej chwili też jestem upierdliwa...?
-Aaa... mówiłeś że siedzisz tu od wieczora, nie poszedłeś spać do jakiegoś hotelu?
-....
Znów milczał. Teraz gdy się lepiej przyjrzę widzę jak jest ubrany. Miał na sobie czarną koszulkę przepasaną białym i brązowym pasem. Włosy miał czerwone, a obwódkę oczu czarną co dodawało mu uroku "ponuraka" . Nad lewym okiem miał czerwony znak oznaczający "miłość". Może to typ zamkniętego w sobie romantyka? Zauważyłam , że też zaczął mnie mierzyć wzrokiem i odruchowo zasłoniłam sobie oczy.
-Gome , ale nie lubię gdy ktoś patrzy na moje oczy...
-....
Znów milczał ale nadal czułam na sobie jego wzrok.
-Mogę o coś zapytać?-odsłoniłam oczy , ale ich nie otwierałam. Nie odpowiedział mi więc kontynuowałam.
-Czemu jesteś taki... Oziębły ?-Palnęłam głupotę , żeby zobaczyć jego reakcje. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam jego zdziwiony , a nawet wkurzony wyraz twarzy.
-Mam ku temu powód.-wstał z ławki i odszedł sumując sobie w głowie moje ostatnie pytanie.
-Aha... Zamknięty w sobie wrażliwy romantyk.-Powiedziałam sama do siebie po czym przetarłam zmęczone oczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W tej nocie poznajemy przybliżoną przeszłość Hikari i jej nowe znajomości. Notki nie będą nigdy regularne bo tak jak każdy ma gorsze dni i nie da się robić wszystkiego na wskazaną godzinę, ale myślę, że nowa nota powstanie niedługo , póki mam odrobine weny i chęci ~Suzuko

Prolog~


       Blond włosa dziewczyna spojrzała na niebo z przymrużonymi oczami , było bardzo zachmurzone. Już prawie zapomniała o bólu który rozrywał ją od środka. Nie była smutna , uśmiechała się i nuciła pod nosem. Łzy zmieszane z krwią spływały po jej bladych policzkach , ale nadal była szczęśliwa. Po cóż miałaby być smutna? Przecież teraz będzie komuś potrzebna. Już nie będzie tym smarkatym bachorem który tylko pasożytuje na swoich biednych rodzicach których tak bardzo kocha. Jej rodzice są wspaniali. Wytrzymywali jej ciągłe narzekania  Podziwiała ich. Lecz teraz nie pora o tym myśleć , musi wytrzymać jeżeli chce być silna.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Już niedługo , jeszcze trochę i będę niepokonana. Na mojej prawej dłoni w końcu pojawiło się krwiste kółko. Brakuje tylko trójkąta. Jeszcze wytrzymam. Wszystko dla was ; Otosan , Okasan , arigato za waszą miłość. Teraz już nie będę niepotrzebna. Obiecuje.
Gdy lekko otworzyłam oczy ujrzałam formujący się krwisty trójkąt. W tej samej chwili przez moje ciało przepłynęła tona chakry. Z jednej strony rozrywający ból , a z drugiej ta przyjemność i poczucie ważności i nieskończonej mocy.
-C-czy to już?- Zapytałam kompletnie bez sensu , bo znałam odpowiedź , lecz wolałam się upewnić.
-Spokojnie słodka , już nie musisz się niczym martwić.- Odpowiedział mi mroczny głos.
-I teraz będę silna?
-Oczywiście. Zawsze będę przy tobie słodka.-Nie lubię gdy mnie tak nazywa , to strasznie wkurzające , ale dzięki niemu mogę odetchnąć z ulgą i nareszcie czuje się bezpieczna.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i otarłam łzy które mimowolnie mi wypływały z oczu. Dłoń nadal pulsowała.
-Pokaże ci twoje nowe zdolności , lecz najpierw musisz odpocząć , bo w końcu twoje ciało to także moje.
Z mojej dłoni wylatywała czarna mgła , po czym uformowała się w zakapturzonego człowieka w płaszczu aż po ziemię. Nadal parowała z niego ta czarna mgła. Wziął mnie na ręce i zaniósł do pobliskiej leśnej jaskini i zniknął. Owinęłam swoją prawą rękę kawałkiem bandaża, który zawsze miałam w kieszeni na wszelki wypadek. Położyłam swoją lekko zakrwawioną głowę na kamiennej podłodze i momentalnie zasnęłam.

        Gdy słońce  wyszło zza horyzontu wstałam delikatnie podpierając się tylko jedną ręką i powolnym krokiem doszłam do małego strumyczka. Odwinęłam lekko rękę z bandaża i zamoczyłam w zimnej wodzie. Jej chłód był kojący i taki przyjemny. Lubie chłód bardziej niż gorąc i właśnie dlatego mieszkałam przez jakiś czas w Wiosce Żelaza. Woda w strumyku oświetlana przez słońce wyglądała niczym płynne srebro. Przemyłam jeszcze twarz i podeszłam do wielkiego świerku , który stał na małej górce. Nagle przeszły mnie ciarki i dopiero po chwili zauważyłam mistrza (bo tak kazało się to coś nazywać).
-Gotowa na pokaz , słodziutka?-Stał przede mną i wyraźnie czekał na odpowiedź.
-Proszę , nie nazywaj mnie tak , mam na imię Hikari , Seinaru Hikari.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo krótki prolog , taki jaki powinien być. W pierwszym rozdziale opowiem trochę o przeszłości głównej bohaterki. Przewiduje, że w moim blogu możecie się spodziewać trochę Gore ,ponieważ uwielbiam takie klimaty. Nie zabraknie tu także miłości (nie tylko głównej bohaterki), torturowania ludzi, a także śmiesznych sytuacji. Jeżeli jesteście ciekawi wyglądu niektórych postaci zapraszam do galerii i spisu wszystkich bohaterów , to tyle :3 ~Suzuko

A tu macie takie teraźniejsze zdjęcie Hikari
P.S. To nie jest idealny pierwowzór opowieści M. Kishimoto , niektóre sytuacje są zupełnie inne i całkowicie wymyślone przeze mnie.

P.S. x2 Nie będę wymuszać komentarzy , ale miło by było znać wynik swojej pracy więc nie wymuszam , ŁADNIE PLOOOSEE ^=^